Człowiek, który skomercjalizował nagość
Hugh Hefner – człowiek, który skomercjalizował nagość
Starszy Pan, który większość czasu chodzi po swojej rezydencji i poza nią w szlafroku – irytuje niejednego mężczyznę. Ale gdyby nie ten starszy Pan, czy amatorzy kobiecego piękna mieli by swój świat fantazji wypełniony pięknymi „Króliczkami Playboya”?
Hugh Hefner mimo sędziwego wieku, nie ma dość i cały czas pojawia się w towarzystwie pięknych kobiet. Jak udało mu się zbudować imperium Playboya? Jak udało mu się je utrzymać, skoro mówi się o nim: „człowiek, który zapomniał, że rewolucja seksualna miała miejsce dekady temu”. Od czego wszystko się zaczęło?
Zaczęło się od raportu z wynikami badań nad ludzką seksualnością
Hugh Hefner był nieśmiałym chłopakiem. Prawiczkiem był aż do 22 roku życia, a rok później stanął na ślubnym kobiercu (10 lat małżeństwa!). Ale przyspieszmy trochę czas… Był rok 1948. W ręce młodego Hugh Hefnera trafiła książka z wynikami badań nad ludzką seksualnością, którą przeczytał z wypiekami na twarzy.
„Raport Kinseya” był zapalnikiem ku temu, żeby bliżej zainteresować się tematyką seksu. W ten sposób Hefner przestudiował aktualne i dostępne wówczas prace naukowe, dokumenty prawne i pisma medyczne, które poruszały tę tematykę. Z tak dużą wiedzą na temat seksualności człowieka mógł zrobić kolejny krok…
[text-blocks id=”single-post-ad” plain=”1″]
Pieniądze na biznes od mamy
Warto dodać, że przed podjęciem decyzji o założeniu własnej działalności, Hugh Hefner był wziętym copywriterem w magazynie „Esquire”. Młody biznesmen miał pomysł na własne czasopismo, jednak jedynym ograniczeniem był brak pieniędzy na podjęcie wyzwania. Z banku udało mu się pożyczyć 600 dolarów – kropla w morzu potrzeb.
Hefner wierząc w powodzenie interesu, namówił do współpracy 45 inwestorów. I tak pozyskał 7 tysięcy dolarów. Do całkowitego szczęścia brakowało mu jeszcze tysiąc zielonych. Ostatecznie namówił mamę, żeby pożyczyła mu na rozkręcenie gazety. Widać bardzo go kochała. Po latach przyznała, że jest z niego bardzo dumna, ale chciała, żeby jej syn był misjonarzem. W pewnym sensie został misjonarzem… szerzącym wiarę w kobiece piękno.
Ach, ta Marylin…
Kto wie, co byłoby z pierwszym numerem, gdyby nie pojawiła się w nim piękna Marylin Monroe. Pierwsze wydanie „Playboya” ujrzało światło dzienne w 1953 roku w nakładzie 50 tysięcy egzemplarzy i rozeszło się, jak świeże bułeczki. To był sukces, który Hefner zawdzięcza właśnie Marylin Monroe. Była połowa lat 50., a znana aktorka była marzeniem amerykańskich mężczyzn. Wtedy mogli ją podziwiać zupełnie rozebraną. Strzał w dziesiątkę.
Hefner stał się opiekunem fanów kobiecej urody. Jednak trzeba wspomnieć, że równie zażarcie walczył o prawa gejów i lesbijek. Marzeniem Hefa było, żeby ludzie inaczej spojrzeli na seksualność, emancypację kobiet, homoseksualizm i rasizm. Purytańska Ameryka nie umiała poradzić sobie z zainteresowaniem pierwszymi numerami „Playboya”, których przewodnim mottem było hasło: „Ładne dziewczyny też lubią seks”. W roku 1971 Hef stworzył sławną Rezydencję Playboya w Los Angeles.
Miłośnik zwierzątek
Hefner niejednokrotnie przyrównywał kobiety do zwierząt. W jednym z programów telewizyjnych widać nagie kobiety bawiące się w basenie. Założyciel „Playboya” komentuje to, że mężczyźni patrzą na to „jak na oceanarium, tylko znacznie lepsze”. Hefner jest również pomysłodawcą charakterystycznego stroju króliczka. W wywiadzie z 1967 roku wyjaśnił, dlaczego kobiety przypominają mu króliki: „Te zwierzątka są niewinne, nieśmiałe i pełne życia. Skoczne i sexy. Najpierw cię obwącha, potem ucieka, po czym znów wraca i masz ochotę je pogłaskać, pobawić się z nim. Dziewczyny są jak króliczki. Radosne, zabawne”. Na terenie swojej 6-akrowej rezydencji posiada również królikarnię, zoo i ptaszarnię. Jest również jezioro i grota… i mnóstwo pięknych kobiet. Tutaj do dzisiaj Hef wiedzie swój hedonistyczny żywot.
Sukces goni sukces, a porażki zagłusza się seksem
„Playboy” zyskiwał rosnącą popularność. Czytelnicy pisma uwielbiali odważne sesje rozbierane z pięknymi kobietami, ale z takimi samymi wypiekami czytali śmiałe teksty, wywiady z życia społeczno-politycznego. Dziś „Playboy” jest najlepiej sprzedającym się magazynem dla mężczyzn w USA. Każdego miesiąca rozchodzi się nakład w przeszło 2,5 mln egzemplarzy. Czasopismo ukazuje się w 31 zagranicznych edycjach. „Playboy” to nie tylko czasopismo. Telewizja, nocne kluby, linia kosmetyków – wszystko zarządzane przez spółkę Playboy Enterprise. Jednak nie zawsze było kolorowo. Największe sukcesy czasopismo odnosiło w latach 70. ubiegłego wieku. W kolejnych dekadach zainteresowanie spadało z powodu pojawienia się na rynku kilku innych podobnych tytułów.
Hef jednak zdaje się niczym nie martwić. W kryzysowych sytuacjach otacza się jeszcze większą liczbą kobiet. Głośno mówi o tym, że spał z większością kobiet, jakie rozebrały się dla magazynu. W wieku 59 lat miał zawał. Wtedy postanowił zrezygnować z dotychczasowego życia, zwolnić i ustatkować się. Postawił na kilka poważnych – jego zdaniem – związków, ale żadne nie przetrwało próby czasu. Hefner ożenił się po raz drugi w 1990 roku. Wybranką serca była Kimberley Conrad, playmate z roku 1989, z którą był przez osiem lat i mają dwójkę dzieci. Kiedy para ogłosiła separację, Hef zdecydował o powrocie do wcześniejszego życia.
Życie twórcy „Playboya” niejednokrtonie pokazało, że na problemy najlepsze są kolejne związki – najlepiej mnogie. Hugh wdał się w romans z dziewiętnastoletnimi bliźniaczkami Shannon. Otwarcie jednak mówił, że są to tylko dwie z trzech jego ówczesnych dziewczyn. Widać nie wystarczyło mu to. Po rozstaniu Hugh potrzebował aż siedem pięknych kobiet (!). Potem ponownie wrócił do trzech, aż w końcu zdecydował się jeszcze raz ustabilizować. Jego ostatnią wybranką serca jest Crystal Harris.
89-letni Hef jest jeszcze pełen werwy i jako redaktor naczelny „Playboya” decyduje o tym, która dziewczyna pokaże swoje wdzięki na rozkładówce. Zastanawiacie się, skąd bierze na to energię? „Viagra i pieniądze” – przyznaje otwarcie.