Kupuj, gdy na ulicach jest krew
Baron Rothschild, osiemnastowieczny brytyjski noblista i członek rodziny bankierów Rothschild, powiedział kiedyś „Czas do kupowania jest wtedy, gdy na ulicach jest krew.”
Rothschild dorobił się fortuny kupując podczas paniki jaka towarzyszyła bitwie pod Waterloo przeciwko Napoleonowi. Ale nie jest to cała historia. Uważa się, że jego oryginalny cytat powinien brzmieć „Kupuj, gdy na ulicach jest krew, nawet jeśli jest to twoja krew.”
Baron postępował według strategii kontrariańskiej – był przekonany, że im gorzej zachowuje się rynek, tym lepsze nadarzają się okazje do zysków. Większość ludzi chce mieć tylko zwycięskie spółki w swoim portfolio, ale jak ostrzega Warren Buffet „Płacisz bardzo wysoką cenę na rynku akcji za wygodny konsensus”. Innymi słowy, jeśli wszyscy zgadzają się z Twoimi decyzjami inwestycyjnymi wtedy prawdopodobnie nie jest to dobra decyzja.
[text-blocks id=”single-post-ad-2″ plain=1]
Granie wbrew tłumowi
Kontrarianie (ang. contrary – odwrotny, przeciwny) jak wskazuje nazwa, starają się postępować odwrotnie niż rynek. Wypatrują kupna, gdy dobre spółki przeżywają ostry, lecz niezasłużony spadek cen. Płyną pod prąd i zakładają że rynek przeważnie się myli po obydwu krańcach – zbyt niskim, jak i tym ekstremalnie wysokim.
ZŁE CZASY najlepsze na DOBRE ZAKUPY
Inwestorzy kontrariańscy mięli największe zyski podczas krachów rynku. W 1987 indeks Dow spadł o 22% w ciągu jednego dnia. W 1973-74 podczas przeciągającego się rynku niedźwiedzia rynek akcji stracił 45% w 22 miesiące. Atak na World Trade Center z 11 września 2001 roku także pociągną za sobą znaczny spadek cen. Lista jest długa, a są to czasy, gdy kontrarianie robili swoje najlepsze inwestycje.
Korekta z 1973-74 dała Warrenowi Buffetowi szansę na zakup udziałów w spółce Washington Post Company. Była to inwestycja, która później urosła o ponad sto razy w stosunku do ceny zakupu – bez wliczania w zwrot wypłaconych dywidend. W tamtym czasie Buffett powiedział, że kupował akcje tej spółki ze znacznym dyskontem, co potwierdza fakt, że firma mogła by sprzedać swoje aktywa każdemu z dziesięciu kupców za 400 mln $ lub nawet więcej. Podczas gdy jej kapitalizacja na giełdzie wynosiła wówczas zaledwie 80 mln $.
Po ataku terrorystycznym z 11 września świat przestał przez chwilę latać. Przypuśćmy, że w tym czasie zainwestowałeś w spółkę Boeing, jedną z największych firm lotniczych. Akcje tej spółki wcale nie drożały, aż do około roku po ataku. Lecz od tego momentu akcje te zaczęły systematycznie rosnąć, a ich wartość zwiększyła się czterokrotnie przez następne pięć lat. Mimo że 11 września odstraszył rynek od spółek z sektora lotniczego na dość długi czas, ci których stać było na wysiłek analizy i byli skłonni założyć się, że Boeing przetrwa zostali sowicie wynagrodzeni.
Przykładów nie trzeba jednak szukać za oceanem. Na naszej rodzimej giełdzie tzw. credit crunch z 2008 roku doprowadził do skrajnej wyprzedaży spółek z sektora finansowego. Analizując chociażby ceny największych banków z indeksu WIG 20 takich jak BRE, PEKAO czy BZWBK, których akcje przed kryzysem kosztowały 180 zł – 300 zł, natomiast parę miesięcy później inwestorzy giełdowi w skutek braku zaufania do tego sektora wyceniali te akcje na zaledwie 30% ich powyższej ceny, czyli jakieś 60 zł – 80 zł. Kto dobrze wyczuł dno spadków i zakupił akcje banków będące w niełasce, jeszcze aż do końca pierwszego kwartału 2009 roku, ten mógł spokojnie już tylko obserwować odwrócenie trendu i szybkie odrabianie strat przez wyżej wymienione spółki. Każda z nich pozwoliła wyjść z inwestycji z kwotą trzykrotnie wyższą, niż ta pierwotnie zainwestowana.
Również w tym czasie Marty Whitman, manager funduszu Third Avenue Value Fund zakupił obligacje spółki K-Mart przed i po złożeniu wniosku o upadłość w 2002 roku. Zapłacił jedynie 20 centów za każdego dolara obligacji. Przez pewien czas wyglądało jakby firma miała zamknąć swoje drzwi na dobre. Whitman został usprawiedliwiony gdy firma wyszła z fazy bankructwa i zamienił on obligacje na akcje w nowym K-Mart. Akcje skoczyły jeszcze wyżej w latach reorganizacji nim spółka została przejęta przez firmę Sears dając Whitmanowi niezły zysk. Dzięki takim ruchom jego fundusz może pochwalić się stopą zwrotu bijącą rynek w wysokości 14,3% od momentu założenia go w 1990 roku.
Sir John Templeton prowadził fundusz Templeton Growth Fund od 1954 do 1992 roku. Każde 10 000 $ zainwestowane w ten fundusz w 1954 roku urosłoby do 2 mln $ przed 1992 rokiem pod warunkiem reinwestowania dywidend, lub dałoby średnią stopę zwrotu 14,5% rocznie. Templeton zapoczątkował inwestowanie na rynkach światowych. Był również poważnym graczem kontrariańskim, kupującym akcje na rynkach, na których według jego przekonań został osiągnięty „punkt maksymalnego pesymizmu”. Jako przykład jego strategii, można podać fakt, że Templeton skupował akcje europejskich spółek znajdujących się w złej kondycji przed drugą wojną światową, natomiast parę lat później sprzedał je z ogromnym zyskiem.
Analiza spadków
Istnieje jednak ryzyko gry według strategii konrariańskiej. Podczas gdy najsłynniejsi inwestorzy tego nurtu inwestowali olbrzymie ilości pieniędzy płynąc pod prąd powszechnych opinii, zanim wyszli na szczyt poświęcali czas na poważną analizę aby dowieść, że rynek naprawdę jest w błędzie. Samo pojawienie się przecen na parkiecie nie skłania inwestora tego nurtu do wystawiania zleceń kupna, lecz do przeanalizowania co spowodowało obniżkę cen akcji oraz tego czy ta obniżka jest uzasadniona czy też nie.
Wnioski
Podczas gdy każdy z tych odnoszących sukces kontrarianów miał swoją własną strategię wyceny potencjalnej inwestycji, mięli oni wszyscy jedno co ich łączyło. Pozwalali oni na to, aby rynek sam przynosił im transakcje, zamiast ścigać je samemu.
UrodzonyBiznesmen.pl